mkonst pisze:vari107 pisze:... ale bywały dni gdy czysto szedł Jemiołów a bliższego Wichowa nie było
Coś pokręciłeś, Jemiołów masz około 70 km bliżej niż Wichów
Nic nie pokręciłem.
Poczytaj o propagacji troposferycznej !
Czasem bywa tak, że odbierasz stacje w zasięgu horyzontu radiowego, te bliższe SPOZA HORYZONTU nie, a dalsze i owszem.
Właśnie o to mi chodziło, że POMIMO bliższej lokalizacji, czasem Jemiołów był słaby albo go nie było wcale a Wichów był i to jak stacja lokalna.
Napiszę więcej: Bywa, że Śnieżnych Kotłów nie ma bo są... za wysoko (powyżej granicy inwersji termicznej).
Czemu w górach ludzie nie mają anten na dachach a na krótkich tyczkach za oknem ?
Nie chodzi tylko o strach przed piorunami.
W górach częsciej (na nizinach rzadko) zachodzi odwrotne ugięcie troposferyczne.
To nazywa się SUBREFRAKCJĄ (nie mylić z superrefrakcją) i występuje najczęsciej w zakresie mikrofal ale i (ciekawostka) w zakresie światła widzialnego - nad morzem.
Stacje radarowe i obserwacje optyczne (te specjalistyczne) biorą pod uwagę warunki termiczne warstwy morza i powietrza nad nią i wyżej.
Bywa że dany obiekt na granicy widzialności w normalnych warunkach staje się już "poza horyzontem" a bywa i odwrotnie.
Wszak na naszym wybrzeżu były przypadki widoczności (lornetką) nawet wyspy Bornholm (absolutnie poza horyzontem bo ponad 120 km).
Zresztą, każdy słyszał o zjawisku "fatamorgana" na pustyni.
Te obrazy są jak najbardziej rzeczywiste (są zdjęcia) i przedstawiają ISTNIEJĄCE obiekty , tyle że z bardzo daleka.
To, że na środku Sahary widać oazę to pryszcz.
Czasem widać... Kair.
Silną subrefrakcję , "dotykającą" lokalne stacje obserwowałem kilka razy w życiu.
Raz w Warszawie (powoli i stopniowo zanikła łączność UKF Bielany-Kawęczyn i powoli wracała). Ja się tym interesuję i szybko zacząłem sprawdzać.
Nie były to inne pozapropagacyjne powody bo sprawdzałem na wielu radiotelefonach i antenach PO MOJEJ I TAMTEJ stronie.
Drugi raz - tu na Wyspie Wolin, gdy stopniowo zanikło a po 15 sekundach pojawiło się Kołowo (różne nadajniki i systemy antenowe stamtąd a zanik i powrót były płynne choć falujące).
Bywa subrefrakcja jednokierunkowa (do zauważenia tylko przy łączności dwustronnej).
Taką raz widziałem.
W jedną stronę łączność jest a w drugą nie ma.
I możesz sobie zmieniać radiotelefony, anteny tu i u korespondenta a i tak słychać tylko w jedną stronę przez krótki czas.
Za chwilę sygnał (brakujący) pojawia się stopniowo.
Czytałem też wspomnienia jednego z radioamatorów, że często to zjawisko występuje w Bieszczadach.
I jak każde ugięcie czy rozproszenie troposferyczne - może dotyczyć niektórych pasm.
Ten człowiek z innym amatorem - rozmawiali przez ręczne radiotelefony i nawet widzieli się na dwu różnych szczytach.
I właśnie wtedy w jedną stronę na pół minuty siadło.
Stopniowo i stopniowo wróciło.
Te zjawiska znam. Wcześniej je obserwowałem zanim dowiedziałem się o ich genezie.
A obserwowałem też takie, których genezy nie znam (ale w żadne "UFO" nie wierzę - to jakieś rzadkie zjawisko i może dlatego trudno znaleźć materiały).
Otóż dwa razy spotkałem sytuację, gdy na sporym obszarze wyłączały się nadajniki radiowe i telewizyjne.
Nawet rozmawiałem przez telefon z człowiekiem będącym na dyżurze w obiekcie nadawczym.
Mówił, że "wyłącza automatyka". Czy zbyt duży WFS był - nie pamiętam.
Ważne że szybko wysiadło kilka obiektów nadawczych (wszystkie odbierane) i kilka obiektów radiokomunikacyjnych (tutaj tylko niektóre).
I wyłączenie nie było równoczesne ale następowało dość szybko po sobie.
Na niektórych obiektach systemy próbowały się samoczynnie załączać (coś jak SPZ w energetyce - Samoczynne Ponowne Załączenie) ale tylko ułamek sekundy nadawały.
Raz było to tu w Zachodniopomorskiem.
Najpierw padło Kołowo PR1. Przełączyłem (jechałem samochodem) na PR3 (po kilku sekundach i ten nadajnik się wyłączył).
Pomyślałem o awarii zasilania, ale po przełączeniu na Świnoujscie, też długo (pół minuty ?) się nie nacieszyłem.
Co ciekawe - wtedy sam akurat testowałem jeden ze swoich nadajników (akurat nie broadcastingowy) - słuchalem na odbiorniku komunikacyjnym w samochodzie.
W domu "audio" nadawał laptop i to pracując z akumulatora (przydzwięk z zasilacza).
Mniej więcej w tym czasie ... znikła modulacja mojego nadajnika.
Nośna była.
Gdy przyjechałem do domu, zobaczyłem zawieszonego na "twardo" laptopa (bateria była jeszcze w połowie naładowana - ekran świecił ale wskaźnikiem myszy nie można było poruszyć).
Żona mówiła, że "głośno stukał gdy cię, nie było" przekaźnik w terminalu SDI.
SDI było zasilane ale nie podłączone do laptopa.
Podobną sytuację spotkałem w Warszawie gdy szybko po sobie (nie jednocześnie) zanikło kilka stacji radiokomunikacyjnych i sporo radiowych i TV (z różnych obiektów - różnych właścicieli).
Nie wiem co to było i nie znalazłem o tym niczego.
Podejrzewam jakieś indukowane obce potencjały w instalacjach.
Z Kołowa po tym zaniku długo nie było sygnału.
Pierwszy wrócił PR3 ale mimo silnego sygnału (moc nominalna chyba) bez RDS i bez stereo MPX wogóle (pilota 19 kHz nawet nie było).
Widać pracował nadajnik rezerwowy.
Nie wiem czemu bez kodera.
vari