DVB-T/S pisze: ↑15 września 2022, o 18:11
Płacą więcej bo i zasięg radia jest większy - proste!
A dlaczego płacą więcej w krajach, w których zasięg FM i DAB+ nie różnią się już aż tak bardzo jak w Polsce? Płacą więcej, bo wyliczyli, że utrzymanie sieci UKF jest droższe niż utrzymanie sieci DAB+. Najmniej płacą za streaming w internecie. Na zachodzie rozgłośnie wiedzą, że jeżeli dojdzie wyłącznie do transformacji radia do internetu, ich biznes jest zagrożony, bo dochody z reklam nie wystarczą na utrzymanie rozgłośni. Nie będą one już potrzebne, bo inni dostawcy treści ich zastąpią.
DVB-T/S pisze: ↑15 września 2022, o 18:11
Pisanie że FM się nie opłaca wynika tylko z kosmicznych cen koncesji i pazerności państwa a nie z faktycznych kosztów.
FM opłaca się tylko tak długo aż wystarczająco dużo słuchaczy będzie posiadało odbiorniki DAB+ albo internetowy. W Norwegii 99 % gospodarstw domowych ma dostęp do radia internetowego i treści audio. 71 % gospodarstw domowy posiada odbiornik DAB+ i 75 % samochodów jest wyposażonych w odbiorniki DAB+.
W Oslo 61 % osób ma dostęp do co najmniej jednego odbiornika DAB+ a 16 % słucha podcasty,
w regionie Nordland 79 % osób ma dostęp do odbiornika DAB+ a 9 % słucha podcasty.
Czyli transformacja prowadzi do zmiany konsumpcji treści audio.
Nie przeszkadzałoby to nadawcom komercyjnym, jeżeli wiedzieliby, jak mogą zarabiać na podcastach. Młodzi ludzie nie korzystają z mediów, w których ktoś im narzuca, kiedy mają je konsumować.
Jeżeli dzisiaj 20 – 30 latkowie mniej albo w ogóle nie słuchają radio, to można oczekiwać, że za parę lat dojdzie do spadku konsumpcji radia w grupie 30 – 40 latków. Dla reklamodawców są to ważne grupy docelowe. Ich brak doprowadzi do redukcji dochodów z reklam i środków na utrzymanie całego biznesu. Ani DAB+, ani FM nie są rozwiązaniem dla tego problemu. Ale DAB+ jest rozwiązaniem na redukcję kosztów radiodyfuzji i udostępnienie stacji na większym obszarze kraju. Polskie społeczeństwo jest bardzo mobilne, ale sieć nadajników stacji nadających na FM nie rośnie. DAB+ prowadzi do powolnienia transformacji konsumpcji treści, ale nie zatrzymania jej.